
Siódme miejsce na liście Prawa i Sprawiedliwości daje realne szanse na wywalczenie mandatu poselskiego. A co już w sejmowych ławach zrobi dla regionu Monika Kalinowska? Zapraszamy do lektury wywiadu z kandydatką do Sejmu, na co dzień znaną jako szefowa biura burmistrza
– Czym się Pani zajmuje zawodowo? Warto także wspomnieć o Pani działalności w stowarzyszeniach i organizacjach. Jakie ma Pani doświadczenie w działalności samorządowej?
– Jestem pracownikiem samorządowym, od kilkunastu lat pracuję w Urzędzie Miasta Rypin, obecnie na stanowisku dyrektora biura burmistrza. Zakres moich obowiązków jest dość szeroki. Zajmuję się między innymi obsługą inwestora, współpracą z organizacjami pozarządowymi, a także przewodniczę komisji mieszkaniowej. Już drugą kadencję jestem przedstawicielem miasta i powiatu w Radzie Rozwoju Gospodarczego, działającej przy Pomorskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej w Gdańsku, w której zasiadam w dwóch zespołach zadaniowych.
– Dzięki mieszkańcom mojego miasta, którzy w wyborach samorządowych obdarzyli mnie zaufaniem, pełnię także funkcję członka zarządu powiatu. Zatem można powiedzieć, że jestem samorządowcem, który ma już spore doświadczenie, zarówno od strony pracy w radzie, czyli uchwałodawczej jak i od strony urzędniczej, czyli wykonawczej. W tym roku zostałam powołana przez marszałka województwa kujawsko-pomorskiego do Europejskiego Korpusu Radnych. Jestem również członkiem Rady Nadzorczej Toruńskiego SIM-u, członkiem Powiatowej Rady ds. Ekonomii Społecznej oraz członkiem Społecznej Rady SP ZOZ. W związku z tym nie są mi obce tematy oświatowe, służby zdrowia, te dotyczące przedsiębiorczości, czy spraw inwestycyjnych. Najbliższe jednak mojemu sercu są tematy społeczne i chociaż każde powierzone mi zadanie staram się wykonywać jak najlepiej, to właśnie praca na rzecz drugiego człowieka przynosi mi radość i napędza do dalszego działania. Doświadczenie zawodowe i życiowe, które posiadam, staram się wykorzystywać również w działalności poza pracą. Byłam współzałożycielką i współprowadzącą grupę wsparcia dla osób samotnie wychowujących dzieci w latach 2009-2016. Obecnie jestem członkiem stowarzyszenia Tradycja i Rozwój, które powołało do życia Dobrzyński Uniwersytet Ludowy. To miejsce, w którym osoby dorosłe mogą nabywać nowe umiejętności, odkrywać i rozwijać swoje talenty, zawierać znajomości czy wymieniać poglądy. W ramach DUL-u realizowaliśmy wiele ciekawych wykładów i warsztatów, między innymi fotograficzne, kulinarne, teatralne, a w myśl zasady „w zdrowym ciele zdrowy duch” uczestnicy Dobrzyńskiego Uniwersytetu Ludowego mogli również skorzystać z zajęć jogi, basenu oraz programu „zdrowy kręgosłup”.
– Dlaczego kandyduje Pani do parlamentu? Co chce Pani zrobić zarówno dla lokalnej społeczności Rypina i powiatu, a także globalnie, dla całej Polski w swojej poselskiej działalności?
– Gdy dostałam propozycję startu w wyborach, miałam mieszane uczucia, ponieważ kocham to, co robię i miejsce, w którym mieszkam. Po namyśle doszłam jednak do wniosku, że to ogromna szansa rozwinąć moje lokalne działania na większą skalę. Liczę także, że niezależnie od wyniku wyborów spotkam na swojej drodze ludzi, którzy tak jak ja są lokalnymi patriotami i pragną rozwijać swoje „małe Ojczyzny”. Przez wiele lat pracy w samorządzie dostrzegłam też, że kobiety muszą dwa razy bardziej się starać, by zostać usłyszane, a tymczasem to panie często mają ciekawe pomysły, mądre przemyślenia, mają ogromną cierpliwość, są empatyczne i potrafią słuchać. Moja kandydatura to też ukłon w stronę pań. Chciałabym być kobiecym głosem rozsądku w męskim, nastawionym na rywalizację świecie. Moim zdaniem to właśnie dialog pozbawiony uprzedzeń i przedwczesnej oceny jest podstawą współpracy prowadzącej do sukcesu. Wśród moich znajomych oraz przyjaciół są osoby, których poglądy diametralnie różnią się od moich, jednak nie stanowi to przeszkody we wspólnym działaniu na rzecz drugiego człowieka. Żyjąc w małych miejscowościach, często mamy mylne przeświadczenie, że nasz głos ma słabszą moc. Pragnę udowodnić, że głos każdego obywatela jest tak samo ważny.
– Choć 7. miejsce na liście jest bardzo dobre, to lista Prawa i Sprawiedliwości w okręgu toruńsko-włocławskim jest bardzo mocna. Jaki ma więc Pani plan na kampanię wyborczą, na najbliższe tygodnie, aby poprowadzić tę kampanię skutecznie i zdobyć odpowiednią ilość głosów?
– Owszem to bardzo wysokie miejsce i daje realną szansę na zdobycie mandatu. Zamierzam w myśl słów Św. Franciszka z Asyżu zacząć od robienia tego co konieczne, potem tego co możliwe, być może okaże się, że to co mogłoby wydawać się niemożliwe, stanie się realne. Do swoich obowiązków i działań na rzecz mieszkańców podchodzę niezwykle sumiennie, oddając im nie tylko czas, ale i serce, dlatego też nie mogę w pełni zaangażować się w kampanię. Wierzę jednak, że to co robię, jest moją najlepszą wizytówką. To właśnie działania, nie słowa, definiują nas i określają najtrafniej. Wierzę także, że moją żywą reklamę stanowią ludzie, z którymi kiedykolwiek przyszło mi przeciąć życiową drogę, ponieważ do każdej napotkanej osoby podchodzę z taką samą otwartością, chęcią poznania, a w razie potrzeby niesienia pomocy.
– Jakie są Pani kluczowe poglądy polityczne? Jak przyszła posłanka widzi kwestie społeczne, finansowe, edukację, służbę zdrowia? Czy ma Pani pomysły na poprawę tych oraz innych aspektów?
– Startuję z listy Prawa i Sprawiedliwości, więc naturalnie zgadzam się z większością propozycji tego ugrupowania. Nie oznacza to jednak, że nie mam uwag i bezkrytycznie podchodzę do każdego pomysłu. Moim zdaniem podstawą dobrze funkcjonującego państwa jest dobrze funkcjonująca gospodarka. To ona napędza rozwój i pozwala zabezpieczyć potrzeby edukacji, służby zdrowia czy kwestie społeczne. Moim zdaniem zarówno liberalizm, jak również zbyt daleko idąca ingerencja państwa w gospodarkę może być niebezpieczna. Uważam, że najwłaściwsze podejście do gospodarki miał Keynes, który był zdania, że rolą państwa jest interweniować tylko wówczas, gdy to jest konieczne. Zawsze byłam zwolennikiem „złotego środka” i myślę, że już zawsze tak zostanie. Uważam też, że trzeba pomagać, ale pomoc powinna być mądra. Lepiej wyposażać kogoś w wędkę niż dać mu rybę.
– Co zyska Rypin i powiat, jeśli wejdziesz do Sejmu? Podobnie ościenne powiaty jak Lipno, Golub-Dobrzyń czy Wąbrzeźno?
– Zyskają to, czego do tej pory nie miały, czyli swojego przedstawiciela. Takie miasta jak Włocławek, Toruń czy Bydgoszcz mają posłów, którzy stamtąd pochodzą. Ja chciałabym być ambasadorem naszej części regionu.
– Czy ma Pani hasło przewodnie, motto którym kieruje się zarówno w życiu jak i być może za chwilę w polityce?
– W życiu mam to szczęście spotykać wielu mądrych ludzi, których słowa są dla mnie inspiracją i motywacją. Żyjemy też w niesamowitych czasach, w których myśli niezwykłych tego świata zostały spisane, a my możemy czerpać z nich pełnymi garściami. Większość z nich bez wątpienia mogłaby stanowić piękne motto. Wiem jednak, że to co sprawia, że codziennie budzę się z nową siłą to przekonanie, że działanie jednostki jest ważne, że moje działanie jest ważne, że na piękną plażę składają się pojedyncze ziarenka piasku, że za to jak będzie wyglądało nasze jutro, odpowiadam także ja i to co mi przyświeca – uczciwość, ciężka praca i dobre serce.
– Kandydat jest jeden, ale za nim stoi grono osób, które pomagają w kampanii. Jakie jest Pani zaplecze w Rypinie? Kto tworzy sztab i pracuje na przyszły sukces?
– To przede wszystkim moje najbliższe otoczenie: przyjaciele, znajomi, ludzie, na których zawsze mogę liczyć. Sukces wymaga pracy zespołowej, w której każdy dzieli się swoimi talentami. Bywa, że mały trybik jest ważniejszy od dużego koła zębatego.
– Na koniec, jak zachęci Pani wyborców do oddania głosu na pozycję nr 7 na liście Prawa i Sprawiedliwości? Dlaczego mają postawić na szczęśliwą siódemkę?
– Dlaczego ktoś ma postawić na szczęśliwą siódemkę? Bo siódemka to szczęśliwa liczba. A tak na poważnie, to przede wszystkim chciałabym zachęcić ludzi do tego, żeby poszli na wybory. Tak jak wcześniej mówiłam, każdy głos jest ważny. Każdy ma prawo do swoich poglądów, każdy ma prawo do wyrażenia swoich opinii. Jest wiele osób, które korzysta z tego prawa w niewłaściwy według mnie sposób, krzycząc i obrażając innych, wykorzystując najbardziej wymyślne inwektywy. Tymczasem naszym największym prawem, które ma największą moc, jest wyrażenie opinii podczas głosowania w wyborach.
Z Moniką Kalinowską, kandydatką w wyborach do Sejmu rozmawiał Andrzej Korpalski, fot. nadesłane
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Bez przesady, ciężko, to pracuje robotnik, górnik, rolnik, hutnik ........................
co za elokwencja, skromność... a może coś o kartonach i tych dobrych obyczajach? A co z listą z poprzednich wyborów i tamtymi pewniakami ?
no ciężka... prawda
18 lipca 2012, 12:39 prawo gazeta prawna Deregulacja: większość Polaków chce ułatwienia dostępu do zawodów. 65 proc. respondentów CBOS - głównie młodzi ludzie - jest za deregulacją i ułatwieniem dostępu do zawodów oraz za rynkową weryfikacją umiejętności osób wykonujących te zawody. NA CZYM POLEGA RYNKOWA WERYFIKACJA UMIEJĘTNOŚCI I WIEDZY PRAWNIKÓW? Jak wynika z deklaracji ankietowanych, 55 proc. jest za tym, aby dostęp do wykonywania niemal wszystkich zawodów był łatwy, a jakość usług weryfikował rynek, więc sami klienci, a nie żeby dostęp do wykonywania sporej części zawodów był ograniczony, a wiedzę i umiejętności kandydatów do zawodu sprawdzały samorządy zawodowe i urzędnicy