
Prokurator okręgowy czeka na wyniki sekcji zwłok Eweliny P. W dalszej kolejności zdecyduje, czy postawić zarzuty rypińskim lekarzom. My znamy nowe, wstrząsające fakty w sprawie tragedii mieszkanki Tulibowa
W poprzednim wydaniu informowaliśmy o bulwersującej sprawie śmierci po porodzie 30-letniej mieszkanki Tulibowa (powiat lipnowski). Przypomnijmy, że kobieta trafiła w dobrej kondycji fizycznej do szpitala w Rypinie, gdzie przez cesarskie cięcie urodziła chłopczyka. Niestety jej stan uległ gwałtownemu pogorszeniu. Podjęta została decyzja o przewiezieniu jej do Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. Jana Biziela w Bydgoszczy. Tam niestety zmarła. O szczegóły zwróciliśmy się do prowadzącej śledztwo Prokuratury Okręgowej we Włocławku. Odpowiedź otrzymaliśmy po zamknięciu ostatniego wydania.
Była sekcja zwłok
– Ewelina P. zmarła 16 czerwca, natomiast Arkadiusz P. złożył zawiadomienie do rypińskiej prokuratury 19 czerwca. Sprawę przejęła Prokuratura Okręgowa we Włocławku. Natychmiast zostało wszczęto śledztwo w sprawie, zmierzające do wykrycia ewentualnego błędu w sztuce lekarskiej. Powołani zostali biegli, przeprowadzono sekcję zwłok zmarłej, czekamy na jej wyniki. Prokurator ustali dalsze czynności i dopiero w toku śledztwa okaże się, czy przedstawione zostaną zarzuty. Należy ustalić także przyczynę przewiezienia kobiety do Bydgoszczy – wyjaśnia prok. Wojciech Fabisiak, rzecznik prokuratury we Włocławku.
Makabryczne szczegóły
Niemal natychmiast po ukazaniu się poprzedniego CRY do naszej redakcji zadzwoniła mieszkanka gminy Skępe, której córka leżała na jednej sali ze zmarłą 30-latką. Kobieta także widziała w jakim stanie znajdowała się Ewelina P. Relacje obu rozmówczyń są wstrząsające. Mimo to Bogusława Podolska poprosiła nas o naświetlenie sprawy. Jak sama mówi, to nie może się powtórzyć w przypadku innej kobiety.
– Córka leżała na jednej sali z panią Eweliną. Poród musiał odbyć się rano, bo po godz. 9.00 przyniesiono już jej dziecko. Problemy zaczęły się między godziną 10.00 a 11.00. Najpierw były dwa lub trzy krwotoki, pojawił się ordynator i kolejni lekarze. Później płakała, krzyczała z bólu. A lekarze byli bezradni. Podali jedynie krew i wywieźli panią Ewelinę na inną salę. Szokujące jest, że to wszystko trwało kilka godzin. Sama widziałam, jak przewozili ją około 15.00, gdy był już wzywany helikopter. Ale to było już za późno, widać było agonalny stan – opowiada Bogusława Podolska.
– Do końca życia nie zapomnę jej ostatnich słów, gdy powiedziała „że to jej druga i ostatnia cesarka”. Tak cieszyła się z urodzenia chłopczyka – dodaje jej córka.
Pomoc dla rodziny
Sprawa wywołała oburzenie, ale i lawinę telefonów od osób chcących pomóc wdowcowi z Tulibowa. Ludzie dzwonili zarówno z powiatu rypińskiego, jak i lipnowskiego. Pieczę nad rodziną sprawuje m.in. Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Dobrzyniu nad Wisłą.
– Pan Arkadiusz był u nas po tragicznym zdarzeniu. Udzieliliśmy możliwej pomocy finansowej, a jego córka została objęta pomocą psychiatry. Na bieżąco monitorujemy sytuację tej rodziny i będziemy wypłacać w miarę możliwości dalsze świadczenia. Jeżeli są osoby zainteresowane pomocą dla tych mieszkańców, można zgłaszać się do nas – mówi Krystyna Pawłowska, kierownik M-GOPS.
Każdy zainteresowany pomocą dla pana Arkadiusza może dzwonić do ośrodka pomocy społecznej pod nr 54 253 05 06. Pracownicy placówki przekażą wszelkie artykuły, być może utworzą też subkonto do wpłat.
Do zakończenia śledztwa prokuratury SP ZOZ w Rypinie nie będzie udzielał komentarzy w sprawie. Przypomnijmy, że władze placówki zdecydowały o powołaniu własnej komisji ds. ustalenia oceny prawidłowości opieki medycznej udzielonej pacjentce. Obecnie trwają jej prace. Żadnych informacji nie udziela też Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. Jana Biziela w Bydgoszczy.
Tekst i fot. (ak)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
To co się dzieje w rypińskim szpitalu przekracza ludzkie pojęcie. Nie wierzyłam w to co mówią byli pacjenci dopóki mama nie trafiła na oddział. Brak kompetencji lekarzy, pielęgniarki ( oczywiście nie wszystkie) traktujące pacjentów jak bydło, salowe podtrzymujące ściany i wyjadajace kolację przygotowana dla pacjentów z talerzy na korytarzu. Do tego przygotowanie do operacji o godz 5 rano, trzymanie bez jedzenia i wody w koszuli do zabiegu do godz 18 po To, żeby stwierdzić że operacji nie będzie. Dodam na koniec że z opini lekarza z innego szpitala przypadek mojej mamy nie wymagał nawet hospitalizacji. Nigdy więcej do tego szpitala. Porażka!!!!
Nowa Dyrekcja szpitala szybko zorientowała się, że miejscowi lekarze w Rypinie są zainteresowani wyłącznie robieniem kasy , a nie dobrem pacjenta. Ale jak zaczęła wymianę niekompetentnych lekarzy, zaczęła sprowadzać specjalistów z całej Polski to Kargulom nie odpowiada!!! Ten wypadek potwierdził dobry kierunek działań nowej ekipy zarządzającej tylko pozwólmy im działać. I prośmy Boga aby nie odeszli pod wpływem oporu miejscowych Karguli.
Ja teraz leżałam na położniczym w Rypinie i jestem zadowolona z opieki, zarówno lekarze, położne i pielęgniarki z noworodków są super, jedna osoba tam jest nie potrzebna, ordynator jest do bani, trzeba go zmienić, na szczęście w ogóle go nie było
Jeśli wszystko dobrze przebiega to szpital dobry ale gdy coś z pacjentem się dzieje to nie wiedzą co robić i nic nie robią tylko czekają na cuda