Reklama

Przekaż swój jeden procent podatku

Tygodnik CRY
13/02/2017 08:10

– Gdybym był w twoich butach – mówią Anglicy. Sebastian Sitniewski mógłby powiedzieć to samo, lecz dosłownie. Chłopiec obecnie jest uczniem szóstej klasy Szkoły Podstawowej w Półwiesku Małym. Od urodzenia cierpi na mózgowe porażenie dziecięce, które uniemożliwia mu normalne poruszanie się o własnych nogach

Sebastian ma obecnie 12 lat. Jest bardzo towarzyskim chłopcem, uwielbia spędzać czas z kolegami. Niestety nie zawsze może się z nimi spotkać. Musi jeździć na rehabilitację. Stawką jest możliwość samodzielnego chodzenia.

Chłopak urodził się jako wcześniak w 29 tygodniu ciąży. Jego pierwsze dwa miesiące na świecie były walką o życie. Sebastian przyszedł na świat z zamartwicą urodzeniową, czyli niedotlenieniem. Pociągnęło to za sobą wiele chorób, w tym silną żółtaczkę, która wystąpiła w pierwszym tygodniu życia. Mama chłopca Kamila Sitniewska, wiedziała że jej synek może nie przetrwać nocy. Przeżył, ale w szpitalu przebywał dwa miesiące, chorował.

– Pierwszy moment to był szok, wszystko działo się tak szybko – mówi Kamila Sitniewska. – Nagle coś zaczęło się ze mną dziać, szybko zostałam zawieziona do szpitala w Golubiu-Dobrzyniu, a następnie do Torunia. Potem niewydolność oddechowa, trzy tygodnie pod respiratorem. Sebek dopiero po tych trzech tygodniach zaczął samodzielnie oddychać. Dwa miesiące, które spędziliśmy w szpitalu były naprawdę ciężkie. Później jednak mimo tego, że sytuacja była zła, pojawiła się nadzieja, że wszystko się ułoży. Cały czas myślałam, że będzie dobrze. Panie sąsiadujące ze mną w szpitalu powtarzały, że widać we mnie dużo spokoju i pozytywnego podejścia.

Bywały momenty pełne grozy, ale również te radosne. Mama Sebastiana z uśmiechem wspomina moment, gdy mogła go wreszcie wziąć na ręce. Wcześniej rodzice mogli tylko dotykać swoje dziecko. Jak twierdzi Kamila Sitniewska, dużo wtedy mówili do syna.

– Kolejny, okropny strach przeżyłam, gdy w porze karmienia nagle wyproszono mnie z sali – dodaje mama chłopca. – Sebek miał wtedy ponad miesiąc. Nagle przestał oddychać i stanęło mu serduszko. Myśleliśmy, że wszystko będzie dobrze, a nagle znów zaczęliśmy się bać o syna.
Od tamtego momentu więcej problemów z oddychaniem i krążeniem Sebastiana już nie było. Po dwóch miesiącach rodzice zabrali go do domu i wszyscy myśleli, że wszystko jest już dobrze. Niestety okazało się inaczej.

– Niepokoiło mnie, że synek nie zachowuje się jak inne niemowlęta – opowiada pani Sitniewska. – Miał już kilka miesięcy, a nie był tak ruchliwy jak dzieci w jego wieku. Wydawało mi się, że nie rozwija się prawidłowo. Wtedy skierowano nas na badania i okazało się, że istnieją duże opóźnienia w rozwoju.

W ośrodku rehabilitacyjnym w Toruniu okazało się, że Sebastian cierpi na mózgowe porażenie dziecięce. W jego przypadku porażenie obejmowało zdolności poruszania się. Od szóstego miesiąca życia zaczęła się rehabilitacja. W przeszłości Sebastian chorował również na niedoczynność tarczycy, która wynikła z długotrwałego podłączenia do respiratora na początku życia. Brał leki przez osiem lat, po upływie tego czasu udało się chorobę zwalczyć. W 2010 roku chłopak przeszedł pierwszą operację tzw. uwolnienia wielopoziomowego, która polegała na korekcie mięśni. Trzeba było działać, ponieważ Sebastian miał przykurcze, nie mógł prostować nóg. Podczas operacji przycinano niektóre mięśnie, a wydłużano inne. Kolejna operacja nastąpiła cztery miesiące temu. Polegała na rekonstrukcji wielotkankowych uszkodzeń prawej stopy. Sebastian miał operacyjnie wydłużane ścięgno Ahillesa oraz łamane, a następnie składane od nowa kości. Chłopca czeka jeszcze jedna taka operacja, będzie dotyczyła drugiej stopy. Bez tych zabiegów nie będzie mógł normalnie stawiać kroków w przyszłości.

Jak twierdzi mama chłopca, pierwsze tygodnie po operacji były naprawdę trudne. Jej syn czuł ogromny ból. Noga przez trzy miesiące była w gipsie, rodzice musieli nosić syna, ale też uważać, by niechcący nie sprawić mu większego cierpienia. Od początku stycznia, po zdjęciu gipsu, Sebastian wrócił do rehabilitacji. Jego rodzice starają się, by ruszał się jak najwięcej, żeby szybciej przyszły efekty leczenia. Chcą również, żeby miał kontakt z najbliższym otoczeniem i rodziną. Sebastian posiada wózek, ale częściej porusza się o kulach lub przy pomocy drugiej osoby.
Znalazł się również inny sposób na poruszanie. Jest to trójkołowy rower, którym Sebastian uwielbia jeździć. W ten sposób zniknęło wiele ograniczeń, tak twierdzi jego mama. Chłopiec szczególnie upodobał sobie szybką jazdę, która często kończyła się wywrotkami, jednak to go nie zraziło. W tajemnicy przed panią Sitniewską, koledzy chłopaka czyścili i naprawiali rower po jego małych wypadkach. Sebastian często umawia się na rowery z kolegami, a nawet wozi mniejsze dzieci, które ogromnym zainteresowaniem obdarzyły koszyk przytwierdzony do roweru. Chłopiec bardzo chętnie uczęszcza również na zajęcia z hipoterapii w Rypinie. Mówi, że bardzo lubi zwierzęta, zwłaszcza konie. Interesują go również dzikie, drapieżne zwierzęta, takie jak lwy.

– Lubię spędzać czas z kolegami, robić coś na zewnątrz – mówi Sebastian. – Lubię też chodzić do szkoły razem z innymi. Moimi ulubionymi przedmiotami są informatyka i matematyka, fajna jest też przyroda.

Sebastian ma zajęcia indywidualne w domu oraz chodzi na lekcje do szkoły. Ma bardzo dobry kontakt z nauczycielami, a nauka nie sprawia mu problemów. Ma talent plastyczny. Koledzy często pomagają mu w szkole i odwiedzają go. Z kolei mama co przerwę musi odwiedzać syna, by pomóc mu w poruszaniu się. Bardzo dużo czasu zajmuje rehabilitacja.

– Największym marzeniem Sebastiana jest móc chodzić, więc nie możemy się poddawać – dodaje Kamila Sitniewska. – Lekarze mówią, że jest szansa. Są momenty załamania, Sebek mówi wtedy, że nie da rady, że nie może. Ja wtedy mu odpowiadam: dasz radę, jesteś silny! On wie, że to mu jest potrzebne, ale czasem mu przykro, że dzieciaki po szkole się zbierają we wsi, a on z nimi nie może, bo musi jechać na rehabilitację. Nie wyobrażam sobie jednak, by izolować go od reszty. W społeczeństwie może się nauczyć wielu rzeczy i nabyć pozytywną energię.
Chłopiec uczęszcza na rehabilitację refundowaną przez NFZ, ale także ćwiczy prywatnie, co daje bardzo dobre efekty, jednak jest kosztowne. Korzysta też ze specjalnego, drogiego obuwia i sprzętu, np. pionizatora, tylnego balkonika. Czeka go również praca z ortezami. Niestety, nadal często trzeba go przenosić, co skutkuje już zwyrodnieniem kręgosłupa u jego mamy.

– Syn rośnie, więc jest coraz ciężej z jego przenoszeniem – tłumaczy mama Sebastiana. – Ten kręgosłup mnie boli, ale jak trzeba przenieść dziecko to człowiek dostaje siły. Wiem, że mogę.

Przy Sebastianie z chęcią pomaga jego starsza, kochająca siostra. Kamila Sitniewska z uśmiechem opowiadała, jak dziewczynka mocno przeżywała moment, w którym mały jeszcze Sebastian sam stanął na nóżkach przy łóżku.

– Dziękować Bogu, że jest jak jest, że udało się wyjść z tego, co było kiedyś – mówi pani Sitniewska. – Chciałabym, żeby Sebek chodził, ale też cieszę się, że mamy z nim kontakt, w odróżnieniu od innych dzieci z porażeniem. On kombinuje, szuka sposobów, żeby samemu sobie radzić.
Pomóż Sebastianowi stoczyć walkę o marzenie. W przyszłości sam może chodzić. Jego mama zgłosiła go do Fundacji Dzieciom „Zdążyć z pomocą”. Chętni mogą przekazać na rzecz Sebastiana 1 procent podatku dochodowego. Wystarczy w rozliczeniu, w rubryce „wniosek o przekazanie 1 procenta podatku należnego na rzecz organizacji pożytku publicznego”, wpisać KRS 0000037904, a w polu  „informacje uzupełniające” dopisać: 6915, Sitniewski Sebastian Patryk.

Zainteresowani mogą też przekazywać darowizny na konto Fundacji w Banku BPH SA, Oddział w Warszawie pod nazwą: Fundacja Dzieciom „Zdążyć z Pomocą” ul. Łomiańska 5, 01-685 Warszawa, nr: 15 1060 0076 0000 3310 0018 2615 z dopiskiem: 6915 Sitniewski Sebastian Patryk – darowizna na pomoc i ochronę zdrowia.

Tekst i fot.
Daria Szpejenkowska

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Rypin-cry.pl




Reklama
Wróć do