
W poniedziałek 2 września w podstawowych i średnich przybytkach nauki odbyła się uroczysta inauguracja roku szkolnego. Szkoła Podstawowa im. Stanisława Staszica w Wąpielsku była jedną z nich
Uroczystość rozpoczęcia roku szkolnego miała miejsce w malutkiej sali gimnastycznej, która nie była w stanie pomieścić wszystkich uczniów i rodziców. Za rok, jak wszystko dobrze pójdzie, będzie inaczej, gdyż już rozpoczęła się budowa nowej hali sportowej, na którą czekają dzieci i nauczyciele.
Pierwszy dzień w szkole najbardziej przeżywali pierwszoklasiści. Są podekscytowani tym co ich czeka i mają ambitne plany, o których opowiedzieli nam Dominik, Patrycja i Gabrysia.
– Cieszę się, że chodzę już do szkoły, czekałem na to. Mam już kolegów i koleżanki – znajomych z zerówki. Będę się uczył dobrze, nie umiem jeszcze czytać, tzn. umiem troszeczkę. Umiem pisać „Dominika”, bo mama ma na imię Dominika. Jak już nauczę się czytać, będę czytać książki, bo są fajne. Rodzice mają książki i mi czytają. Mam dwa kotki duże i jednego małego. W wakacje uczyłem się pływać na basenie. Byłem też nad jeziorem z mamą, bratem i tatą. Brat jest troszeczkę młodszy, ma 6 lat i na imię Adek – wyjaśnił 7-letni Dominik.
Patrycja i Gabrysia są sąsiadkami i bardzo się cieszą z rozpoczęcia roku szkolnego.
– Chcemy nauczyć się wszystkiego. Lubimy rysować, ale nie lubimy bawić się w horrory, bo one są straszne. Jak byłyśmy jeszcze w przedszkolu, to koledzy i koleżanki bawili się w horrory. W szkole nas czeka dużo nauki, ale my lubimy coś robić – wytłumaczyły 7-latki.
W pierwszej klasie w wąpielskiej szkole jest siedmioro uczniów – pięć dziewczynek i dwóch chłopców. Ich wychowawczyni Katarzyna Angowska ma wieloletnie doświadczenie w nauczaniu początkowym.
– To, że jest siedmioro dzieci to i dla nich, i dla nauczyciela jest dobre. Szybciej się uczą, łatwiej każdego dopilnować, pomóc pokonać ewentualne trudności. Obecnie dzieci są przebodźcowane, trudno im się skupić, zdarza się, że są już uzależnione od smartfonów. Jednocześnie rozpiera je energia, więc trzeba wymyślać dodatkowe zajęcia, żeby ją rozładować. W małej klasie łatwiej sobie z tym poradzić – wyjaśnia wychowawczyni pierwszaków.
Katarzyna Angowska jest nauczycielką z 33-letnim doświadczeniem, więc ma porównanie współczesnych dziećmi z tymi sprzed wielu lat.
– Teraz dzieci są bardzo otwarte, śmiałe, od razu wchodzą w kontakt z rówieśnikami i nauczycielem. Kiedyś były bardziej wycofane, w pierwszych dniach szkoły pojawiały się nawet łzy, tęskniły za domem. Teraz tego nie obserwuję. Może dlatego, że są wszędzie zabierane, jeżdżą z rodzicami w różne miejsca, po Polsce i po świecie – dodaje nauczycielka.
Tekst i fot. (jd)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie