
Potężny magiel, który stał w szopie Janusza Łuszczaka, a niegdyś służył mieszkańcom Rypina, zasilił zbiory Muzeum Ziemi Dobrzyńskiej.
Mało kto pamięta czasy, gdy chodziło się z wypraną i wykrochmalona pościelą, serwetami czy obrusami do magla, więc maszyneria z szajerka pana Łuszczaka stała się zabytkiem. Urządzenie wytropił Andrzej Szalkowski, zatarł ręce i uznał, że stanie się ono elementem muzealnej kolekcji.
– To „maleństwo" należało wydobyć z szopki, przewieźć i bezpiecznie zmagazynować. Nieocenioną, jak zwykle w takich sytuacjach, okazała się ekipa dyrektora Sławomira Stefańskiego z MOSiR-u. Nie taki magiel wielki i nie taki ciężki, jak go malują. Po kilku szarpnięciach uległ przewadze liczebnej naszego zespołu. Eksponat jest teraz bezpieczny za sprawą udzielonej nam pomocy przez prezesa MPEC-u Pawła Sobierajskiego. Przy całej akcji byłem i „maglisko” targałem. Podziękowania ślę także na ręce pana Tomasza Rejsa za pomoc w przewiezieniu, szczególnie za pana kierowcę – operatora czyli Janusza Kuczkowskiego – chwali darczyńcę i całą brygadę Andrzej Szalkowski zadowolony,że ma „kolejną cegiełkę do muzealnej dobrzyńskiej układanki”.
Magiel zostanie w najbliższym czasie wypucowany, zakonserwowany i przy najbliższej okazji, czyli większej imprezie w Rypinie, nie zdziwimy się wcale, jak dyrektor Szalkowski w pocie czoła będzie ludności bieliznę wygładzał.
(jd), fot. MZD
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie