Pierwszy piknik po przerwie pandemicznej [fotorelacja]

Od 4 maja Warsztat Terapii Zajęciowej „Nadzieja” w Rypinie powrócił do stacjonarnej działalności. Podopieczni placówki bardzo na to czekali.

Warsztat jest miejscem rehabilitacji, nauki, ciekawych zajęć oraz spotkań z koleżankami i kolegami. Czas izolacji z powodu epidemii był dla nich wyjątkowo uciążliwy.

– Pandemia koronawirusa zrodziła przed naszą kadrą i uczestnikami wiele wyzwań, wymuszając zmianę zasad działania. Od początku uświadamialiśmy podopiecznym powagę sytuacji i konieczność przestrzegania procedur bezpieczeństwa: mycia i dezynfekcji rąk, zasłanianiu nosa i ust, zachowywania dystansu. 25 października ubiegłego roku, ostatniego dnia przed zawieszeniem stacjonarnej działalności WTZ-tu nasi uczestnicy otrzymali teczki z pracami i zadaniami do wykonania. Zostały indywidualnie dopasowane do ich umiejętności z uwzględnieniem przynależności do danej pracowni. Nasza kadra była do dyspozycji uczestników i ich rodzin w okresie zamknięcia placówki, terapię prowadzono zdalnie. Kontaktowaliśmy się z podopiecznymi telefonicznie, online i przez profil warsztatu na Facebooku. Staraliśmy się niwelować negatywne emocje, głównie lęk przed zakażeniem koronawirusem, promowaliśmy zachowania prozdrowotne oraz prowadziliśmy profilaktykę chorób. Jeśli zaistniała taka potrzeba, nasi pracownicy jeździli do domów podopiecznych – powiedziała nam Bożena Celebucka, szefowa Nadziei.

W piątek 28 maja z okazji Dnia Rodziny w ogrodzie WTZ-tu odbył się piknik, uświetniony występami uczestników zajęć warsztatowych. Podopieczni poszczególnych pracowni wręczyli przedstawicielom swoich familii własnoręcznie wykonane podarunki. Dwie mamy opowiedziały nam jak ich dzieci znosiły przymusowy pobyt w domu.

– Nudzili się, czasem nawet płakali, bardzo chcieli wrócić do zajęć. „Co mamy robić?” – pytali. Wykonali zadania zlecone przez instruktorów, ale to nie było to samo co stacjonarne ćwiczenia. Warsztaty są dla nich drugim domem. Starałam się im jakoś ten czas zorganizować, dużo rozmawialiśmy, czasami się wygłupialiśmy, chodziliśmy na spacery. Dzieci też dużo słuchały muzyki. Oni są bardzo ze sobą zżyci, nie kłócą się, u mnie w domu nie ma kłótni – powiedziała Alicja Kosobudzka, mama Darii, Andrzeja, Kamila i Marka Orciuchów. – Tęskniłem za moją pracownią muzyczno-teatralną, koleżankami i kolegami, i za panią Iloną z pracowni. Moja mama jest najfajniejsza na świecie i kocham ją z całego serduszka. Mama nie ma żadnych wad, w ogóle nie krzyczy na nas – dopowiedział Andrzej Orciuch, znany mieszkańcom Rypina z występów na scenie z okazji różnych wydarzeń w mieście.

– Iza bardzo tęskniła za atmosferą w warsztacie, za zajęciami, za koleżankami. W domu się nudziła. Warsztaty są pomocą również dla rodziców z tego względu, że kilka godzin mamy dla siebie. Wielu z nas ma gospodarstwo rolne, w którym jest dużo pracy. Iza była cały czas rehabilitowana. Terapeuci przychodzili do domu, częściowo prywatnie, częściowo na NFZ-et. Panie z warsztatów bardzo się starały, przywoziły uczestnikom prace do wykonania, żeby mieli co robić – tłumaczyła pani Ewa, mama Izy. – Dużo czasu spędzałam przed komputerem, układając puzzle, grając w gry i przeglądając różne strony. Nie mogłam się doczekać powrotu do zajęć. Bardzo lubię ręcznie szlifować drewniane elementy i robić ozdoby z bibuły. Moim marzeniem jest pojechać do Gdańska nad morze. Jeszcze nad morzem nie byłam – wyjaśniła Iza. Pani Ewa powiedziała, że latem tego roku marzenie córki się spełni. Już jest zaplanowany rodzinny wyjazd do Trójmiasta. – Jak będzie ciepło to spróbuję wejść do wody – dodała Iza.

Piknik WTZ-tu zaszczycili swoją obecnością m.in.: Teresa Krzyżanowska – przewodnicząca koła Ligi Kobiet Polskich w Rypinie, Iwona Michałek – sekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju Pracy i Technologii, Monika Kalinowska z Urzędu Miasta Rypina oraz starostowie – Piotr Czarnecki i Jarosław Sochacki.

Tekst i fot. (jd)