Reklama

Warsztaty z tkania w Muzeum Ziemi Dobrzyńskiej

Tygodnik CRY
01/02/2019 08:44

Muzeum Ziemi Dobrzyńskiej w Rypinie nie tylko eksploruje ale i organizuje. W tegoroczne ferie zimowe zaprosiło dwójkę gości Violettę Szulc i Bartosza Kaniewskiego, ludzi trochę ze średniowiecza, trochę ze współczesności, aby podzielili się z dziećmi swoją wiedzą i umiejętnościami w dziedzinie tkania materii

W dniach 22-23 stycznia w siedzibie muzeum zorganizowano dla uczniów rypińskich szkół  warsztaty tkackie połączone z barwną opowieścią o tym rzemiośle, jednym z najstarszych. Dzieci dowiedziały się, że tkanina może być na początku np. nasionkiem lnu albo runem owcy. Poznały kolejne etapy produkcji surowca, sposoby uzyskiwania wpierw włókien, potem przędzy, a na końcu materiału. Teraz już wiedzą jak oddziela się osłonki łodyg w procesie międlenia, używając do tego cierlicy, następnie wyczesuje włókna ręczną szczotką i że jeśli się nie ma lnu, można zastąpić go… pokrzywami. Poznały budowę i zasady działania kołowrotka, przędąc na nim nici lniane i wełniane.

Końcowy etap, czyli samo tkanie, okazało się procesem wymagającym cierpliwości, dokładności i czasu, ale na tyle fascynującym, że smartfony poszły w odstawkę i dzieci z zapałem tworzyły swoje pierwsze krajki i miniaturowe gobeliny. Pracowały na krosienkach i krośnie poziomym, poznały również tajniki tkania na bardku, prostym i bardzo starym przyrządzie używanym już w starożytnym Rzymie. Zobaczyły jakie możliwości dają tabliczki tkackie, nieskomplikowane urządzenie, na którym praca wymaga dużej wprawy i uwagi. Zajęcia tak im się spodobały, że chciały nauczyć się jeszcze czegoś nowego.

Prowadzący zaproponowali robienie lalek-motanek. Są to zabawki, których nie kupi się nawet w największym sklepie, takież to unikalne przedmioty. Jeden z młodych twórców motanki powiedział, że pozwoli się nią bawić swoim kuzynkom, ale tylko u niego w domu i pod kontrolą. Pod koniec zajęć dzieci wyraziły gotowość uczestniczenia w kolejnych, najlepiej jak najszybciej.
Dyrektor muzeum ma tę sugestię wziąć pod uwagę, widząc jaką sprawił przyjemność najmłodszym obywatelom. Tym bardziej, że wcale nie tak dawno w Rypinie istniała firma  tkacka.

– Jeszcze 40 lat temu, a nawet trzydzieści kilka, działał w mieście zakład Rzut, który mieścił się przy ulicy Kościuszki. Panie tkały na pięknych wielkich krosnach arcydzieła. Były to gobeliny przedstawiające różne sceny historyczne i codzienne, także kompozycje kwiatowe. To wszystko trafiało na półki sklepów Cepelii w całym kraju. Pracowała w nim moja babcia, przeto jako dziecię bywałem w zakładzie gościem. Pamiętam te ogromne krosna i bardzo żałuję, że nie zachowały się, że nawet jedno nie przetrwało i nie trafiło do naszego muzeum. Ongiś tkactwo było powszechną czynnością, w każdym domostwie zimą kobiety przędły, tkały, szyły dla siebie i swojej rodziny. Jeśli ktoś czytając ten materiał, przypomni sobie, że gdzieś na strychu, w piwnicy, na dnie szafy, a może na ścianie w pokoju ma gobelin z rypińskiego zakładu i jest to możliwe do potwierdzenia, bardzo bym prosił o przekazanie go do muzeum. Dla nas to bezcenna materialna pamiątka, ślad dawnego zakładu funkcjonującego w Rypinie – powiedział  Andrzej Szalkowski, dyrektor Muzeum Ziemi Dobrzyńskiej. – Dzisiaj tkactwo ręczne jest działalnością artystyczną. Możemy się pochwalić, że rodowita rypinianka Bożena Giedych jest uznaną artystką tworzącą gobeliny. Współpracuje z naszą instytucją i co najważniejsze była inspiratorką i współzałożycielką rypińskiego liceum plastycznego.

Redakcja przyłącza się do prośby dyrektora Szalkowskiego o przekazanie muzeum gobelinów z rypińskiej manufaktury, jeśli ktoś taką tkaninę w domu posiada.
 

Tekst i fot. (jd)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Rypin-cry.pl




Reklama
Wróć do